PWC Poggio Bustone 2008
Z Mistrzostw Polski, ja, Bubuś, Mali, Łosoś, Klaudyna i Roberto pojechaliśmy na Puchar Świata w Apeniny do Poggio Bustone koło Rieti (to takie włoskie Leszno – słynne lotnisko sportowe). Dziś graliśmy pierwszy task. Niestety tylko Paweł doleciał do mety. Mnie zabrakło 100 m, Maliemu 500 m, Łosoś padł przy ostatnim punkcie zwrotnym, Roberto wcześniej, Ewa Wiśnierka padła koło drugiego punktu zwrotnego gdzie było najtrudniej. Ogólnie było ciężko, latanie nisko przy silnym wietrze.
Początek zaraz po starcie wyglądał słabo, ale chwilę później szybko budujące się chmury ciagnęły ładnie. Niestety od północnego zachodu zbliżała się strefa pełnego zachmurzenia. W dobrych warunkach zrobiliśmy pierwszy punkt zwrotny pod wiatr i drugi z wiatrem. Lecąc do drugiego punktu z wiatrem, inaczej niż czołówka, zrobiłem maksymalną wysokość i starałem się jej nie stracić lecąc pod chmurami w wyniku tego po punkcie byłem na prowadzeniu, bo nie musiałem odbudować wysokości w locie pod wiatr. Niestety skończył się obszar nasłoneczniony i moja koncepcja lotu (tym bardziej, że leciałem tu pierwszy raz). Musiałem zwolnić. Nad startem rozglądałem się chwilę w słabym noszeniu. Czołówka skoczyła na następną górę to i ja za nimi. Tam na żaglu w tłoku znowu zyskaliśmy trochę wysokości. Trzeba było przeskoczyć pod wiatr przez dolinkę bez miejsca do lądowania. Następnej dolinki nie było widać. Paweł skakał za nisko i musiał się cofnąć. Ja przeleciałem ze 150 m nad żeberkiem. Na jego nawietrznej stronie starałem się dolecieć do punktu zwrotnego. Dolinka za żeberkiem nie bardzo nadawała się do lądowania. Punkt zwrotny niby był na tej samej grańce wzdłuż której leciałem ale odgrodzony takim kociołkiem gdzie żagiel nie działał. Na dodatek w poprzek tego kotła szła linia energetyczna. Ogólnie było nisko, tutbulentnie, niebezpiecznie i ogólnie ch…wo. Ktoś wpadł w drzewa i dwóch pilotów lądowało by mu pomóc (jednym był Urban Valic).
Zaczęło znowu świecić słońce. Zrobiłem punkt i starałem się wrócić w góry, ale wymagało to kręcenia się nisko bo zboczach w silnej turbulencji. W końcu przebiłem się w poprzek wiatru na zawietrzną, ale oświetloną stronę tego żebra, gdzie odbudowałem wysokość i gdzie spotkałem znowu Pawła, który dopiero leciał na punkt. Dolot do następnego punktu z wiatrem był bezproblemowy ale chmury tylko trzymały i nie było gdzie zrobić wysokości, także po punkcie byłem znowu nisko i znowu skakałem przez jakąś dolinkę z wylotem odgrodzonym drutami. Wykręciłem się jednak w mocnym noszeniu razem z Dawidem Ohlidalem. Razem skoczyliśmy na ostatni punkt zwrotny (prawie 10 km w dolinie). GPS pokazywał mi potrzebną doskonałość 8 aby dolecieć do mety. Trzymało przez większą część przeskoku do punktu, ale było pod wiatr. Przed punktem widziałem padające glajty i jednego, czerwonego, kręcącego komin. Przeleciałem przez komin, zrobiłem punkt i wróciłem do niego. Dołączył no mnie Dawid. Wtedy ten czerwony skoczył do mety. Dolot do mety był z bocznym wiatrem. Komin osłabł i zdecydowałem, że nie opłaca się już w nim krążyć. GPS pokazywał potrzebną doskonałość 9, potem 8, 7, … a potem wzrosło opadanie i 8, 9. Przeleciałem nad jeziorkiem cały czas pilnując strzałki. Czerwony doleciał do mety … 10, 11 … Na 30 może metrach nad ziemią przeleciałem przez niewielkie noszenie, na 2 m zakręciłem lekko pod wiatr i wystawiłem nogi z kokona. Lądowałem w zbożu siągającym łydki. Na metę doszedłem… z glajtem zebranym w różyczkę. Po jakimś czasie wysoko doleciał Paweł.
Jestem zmęczony i idę spać.
Dzień drugi
W nocy padał deszcz, ale poranek przywitał nas słoneczną pogodą, choć z dziwnie wyglądającymi chmurami w górach. Prognozy nie były korzystne, ale pojechaliśmy na start. Czekaliśmy dość długo obserwując zwiększające się zachmurzenie, raczej bez wiary na polatanie. Kwitło typowe w takich sytuacjach zawodnicze życie towarzyskie. Potem zaczął padać słaby deszcz. Część osób wystartowała przed nasileniem się opadu i zleciała na lądowisko, inni pojechali samochodami na dół. Potem spotkaliśmy czołówkę PWC w supermarkecie – pomidory, oliwki, parmezan, wino…
Trochę o tutejszym rejonie
Góry w okolicy są wysokie, na szczytach gdzieniegdzie widać śnieg, ale na oko przypominają raczej Beskidy niż Alpy. Zbocza zalesione i nawet dość strome. Droga na startowisko jest koszmarna. Nad miasteczkiem Poggio Bustone umieszczonym na stromym stoku góry są dwa startowiska. Roślinność taka… swojska – jurajska, tarniny i dzikie róże, wapienne skały. Warunki do latania dobre – wczoraj podstawy były na 2800-2900, noszenia do 4-5 m/s. Wiał dosyć silny wiatr – do 20 km/h, ale nie przeszkadzał bardzo przy lataniu wysoko. Tyle, że nie zawsze się dało lecieć wysoko. Na południowy zachód od gór jest szeroka dolina z polami i łąkami pośrodku niej jest lotnisko w Rieti.
Wieczorem dotarła do nas grobowa wieść, że Viking nie uznał wyników Mistrzostw Polski. Zastanawialiśmy się czy nie oblec włosienicy i nie posypać głów popiołem ale… nasz wybuch śmiechu rozbawił nie tylko braci Słowaków (a w zasadzie jednego z braci Vyparinów) i Czechów, ale też inne zaprzyjaźnione nacje.
Łosoś obudził się z podbitym okiem (pewnie Bubuś zahaczył go łokciem w czasie snu) i wyprowadził się z namiotu do Czechów w kamienne ściany pod dach kryty dachówką (tak się tutaj buduje).
Task 2 (wtorek)
Dziś czekaliśmy dosyć długo na starcie. Xavier żartował sobie z wczorajszego zwycięzcy konkurencji, że siedzi w górach, robi dzieci i czasami pojawia się na zawodach, no i… wygrywa – np. pojechał na Mistrzostwa Świata i Mistrzostwa Europy… i tutaj na PWC.
Z rana wiał silny północno-wschodni wiatr, czyli dokładnie w plecy. Czekaliśmy aż termika przeważy i będzie można startować. Po otwarciu okna nie było za wielu chętnych do startu. Jako jeden z pierwszych odpalił Paweł. Latał też nad startem „kameraman” i robił zdjęcia z powietrza.
Ja się za bardzo grzebałem i po starcie nie mogłem się jakoś wykręcić, w wyniku czego do cylindra startowego, co prawda zdążyłem, ale miałem 300 m straty wysokości do czołówki. Po pierwszym punkcie zwrotnym pierwsza grupa podzieliła się na dwie i chyba wybrałem lepszą, bo do drugiego punktu doleciałem przyzwoicie. Potem trzeba było przeskoczyć 10 km w poprzek doliny. Po drugiej stronie pierwsze glajty spadły nisko. Bardzo odważnie, ale logicznie poleciał Łosoś i wyprzedził całą stawkę. Na przedostatnim punkcie zwrotnym był chyba pierwszy. Po punkcie wróciłem w ten sam rejon. W dole widziałem Maliego jak walczył z krawatem. Dokręciłem do osłabnięcia komina, ale brakowało mi trochę do dolotu do mety. Zobaczyłem wykręcające się z boku glajty, więc skoczyłem do nich i dokręciłem potrzebną wysokość.
Dolot dziś był zadziwiająco spokojny. Po wczorajszych doświadczeniach przyleciałem zapasem z 200 m. Po mnie przyleciał Mali, ale trochę niżej. Lądowaliśmy w tym samym czasie. Na mecie był już Roberto. Klaudyna też doleciała, Ewa doleciała w podobnym czasie jak ja i Mali. Paweł przyleciał spóźniony kilkanaście minut.
Dzień czwarty, task unieważniony (środa)
Wczoraj wieczorem było party w stylu włoskim. Obiad z kilkunastu dań. Były też specjalne nagrody dla teamów za pierwszą konkurencję w pucharze 2008.
Pogoda z rana podobna jak wczoraj. Wiatr z tyłu i zacienione przedpole. Kilka razy zmieniano godzinę otwarcia okna, bo nie bardzo dało się wykręcić po starcie z ziemi. W końcu ustalono konkurencję prędkościową z indywidualnym czasem startu, ale z limitem do 15:00. Kto wystartował po 15:00 i tak miał czas startu 15:00. Większość pilotów czekała do końca. Ja startowałem 10 min przed limitem razem z Robertem, Łosoś poleciał wcześniej, Klaudia odchodziła chwilę po nas, a Paweł miał problem ze startem z ziemi.
Kiedy dolatywaliśmy z Robertem do drugiego punktu zwrotnego konkurencję przerwano ze względu na opad deszczu i gradu oraz budujące się dalej na trasie Cb z wyładowaniami. Wróciliśmy na lądowisko. Tutaj polataliśmy chwilę w słońcu susząc skrzydełka po deszczu. Okoliczne jeziorka mają swoisty urok do podziwiania tylko z góry, bo brzeg jest trzciniasty. Kilka osób latało po okolicy pomimo burz wkoło.
Kampingowe życie nocne…
Mieszkamy na kampingu, który został na czas zawodów wydzielony z lądowiska. Jest tutaj kilka budynków, dmuchane namioty reklamowe, działa bar typu przyczepa + namiot (można zjeść coś w rodzaju śniadania). Działa WiFi, ale łącze do internetu jest wolne.
Jest jedna łazienka w murowanym budynku i tam czasami pojawia się ciepła woda, ale od wczoraj ta łazienka jest „Out of order”. Są też dwa prysznice w budkach typu Toi-Toi, ale woda tylko zimna (przeraźliwie) i strasznie powoli ciecze. Ja dzisiaj nie zdecydowałem się na namydlenie głowy bo bałem się, że płukanie zajmie mi 10 minut.
Ogólnie organizacja tych najważniejszych rzeczy wyraźnie gorsza niż na Polish Open, choć pracuje tutaj przy zawodach z 5 razy tyle osób, wszyscy mają gustowne kamizelki z logo organizatora, a my dostaliśmy stosowne czapeczki i pół kilograma folderów reklamowych. Wczorajszy obiad był imponujący, a dziś byliśmy w pizzeri, która ufundowała dla każdego zawodnika bilet na 1 pizze + piwo.
Tak sobie piszę bo z-uploadowanie obrazka nie powiodło mi się enty raz…
Dzień piąty, Task 3 (czwartek)
Rano była mgła, która zamieniła się w malownicze cumulusiki o podstawach 50 m nad doliną. Dziś wiatr był słabszy, północny i północno zachodni i chmury nie wychodziły z tyłu gór. Przedpole było cały czas oświetlone słońcem.
Okno było otwarte o 12:00, cylinder startowy godzinę później. W prognozie było dosyć duże prawdopodobieństwo burz. Konkurencja 68 km „race to goal”, zygzak po okolicy z dwoma punktami zwrotnymi mocno wysuniętymi w dolinę. Trzeba było latać po płaskim, bo przy dzisiejszych podstawach chmur ok. 2500 m.n.p.m. nie dało się doleciec do punktu i wrócić w góry lotem ślizgowym. Początek leciałem przyzwoicie, potem się trochę zagrzebałem. Paweł lecial z przodu prawie cały task, ale padł na płaskim przed ostatnim punktem zwrotnym. Podobnie Klaudyna. Łosoś i Robert lecieli w mojej okolicy. Na przedostatnim punkcie dogonił mnie Mali. Lecieliśmy do ostatniego punktu z silnym czołowo-bocznym wiatrem i brakowało nam troche wysokości aby go zrobić.
Za większym jeziorkiem (mniejsze jest koło lądowiska) przelecieliśmy przez rejon bez duszenia i z lekką turbulencją. Mali zrobił jedno, może dwa kółka i poleciał dalej, a ja zacząłem w tym rzeźbić. Po każdym okrążeniu poprawiałem trochę pod wiatr obserwując inne glajty w okolicy. Po kilku próbach miałem już metr wznoszenia, ale Mali był już daleko i nisko. Latałem z jakimś Mac-kiem, UP i Axisem. Po dalszych kliku minutach złapałem zdecydowany komin ok 2.5 m/s. Znosiło mnie w kierunku lotniska, gdzie jest sterfa zakazana. Kiedy komin zesłabł, skoczyliśmy na punkt. Po punkcie dolot był z tylno-bocznym wiatrem ale doskonałość potrzebna do dolecenia do mety rosła (czyli nie miałem dolotu). Do mety było już tylko 4 km. Trzymałem się nawietrznej strony trasy – inaczej niż glajty lecące ze mną. Oni tracili wysokość w stosunku do mnie. Doskonałość potrzebna do mety była ok. 8 i rosła, czyli wychodziło, że nie dolecę, ale zobaczyłem falujace zboże przede mną. Trzy glajty po prawej złapały komin na oko 1-1.5 m/s. Zastanawiałem się przez chwilę czy nie skoczyć do nich ale poleciałem swoją trasą i złapałem 3 m/s zrobiłem 3 może 4 kółka i co najmniej o 2 za dużo. Oni wyszli chwile wcześniej z komina i już nie udało mi się ich dogonić ale dolecieli bardzo nisko. Mnie nosiło po drodze i było turbulentnie i kilka razy musiałem puścić speeda, nad metą miałem z 200 m.
Konkurencję wygrał Mikołaj Szorochow, ja miałem stratę 35 minut. Doleciał też Sławek Matras, Łosoś – kilkanaście minut po mnie i Roberto, ale nie wiem jeszcze z jakim czasem, bo strasznie jest małomówny. Lądowałem pod namiotem i o mało nie przewiesiłem sobie glajta przez druty bo w czasie podejscia zmienił mi się gwałtownie kierunek wiatru. Kokurencja została zatrzymana z godzinę po moim lądowaniu, bo w okolicy zrobiły się burze. Na lądowisku nie padało, ale w promieniu 10 km były 4 Cb z opadem i wyładowanami. W powietrzu został jeden glajt i publiczność przez dobre 20 minut ogłądała jego walkę aby wylądować.
Dziś jest party na lądowisku, bezpłatne żarcie dla wszystkich, ale ilość napojów podobno ograniczona.
Task 4, 113 km
Wczoraj (piszę rano bo wróciliśmy bardzo późno) lecieliśmy konkurencję 113 km. Najpierw 2 punkty zwrotne w okolicy, a potem docel do lądowiska oddalonego o ponad 90 km od startu. Pogoda zapowiadała się świetnie, bez silnego wiatru, tylko w końcówce prognozowana była silna bryza wiejąca z północnego wschodu wzdłuż długiej doliny i potem na płaskiej części przed lądowiskiem.
Początek był trudny, nie mogłem wykręcić się po starcie, noszenia były słabe, a podstawa chmur wysoko. Podobne problemy mieli inni, tylko jedna kilkunastoosobowa grupa miała wyraźną przewagę – w tej grupie leciał Łosoś. W cylindrze startowym byłem spóźniony kilkanaście minut. Następny punkt poszedł mi trochę lepiej i potem skoczyłem nad grań wysokich gór. Podstawę chmur na ok. 2500 zrobiłem nad ośrodkiem narciarskim głęboko w górach. Do mety było wyraźnie pod wiatr. Dalsza część trasy była zagadką, znaną większości pilotów tylko z mapy. Do następnych wysokich gór udało mi się dolecieć bez potrzeby wykręcania się z parteru. Góry tworzyły tutaj coś w rodzaju krateru o średnicy kilku kilometów z ładnymi łąkami w środku ale powrót stamtąd byłby pewnie dosyć długi. Większość glajtów w okolicy wybrała drogę wzdłuż zbocza pod chmurami, a ja skoczyłem w poprzek – chyba na tym straciłem.
Przyszedłem kilkaset metrów nad przeciwległa granią. Tutaj uformowała się luźna, kilkuosobowa grupa z Klaudyną, Tomaszem Braunerem, Radkiem Veczerą, Stefanem Vypariną, Petrem Vrabecem, jakimś Swingiem (Ewa?) i Ozonem. Lecieliśmy po zawietrznej, ale nasłonecznionej stronie gór. Podstawa chmur tutaj była na ok 3500 m.n.p.m i noszenia silniejsze. Wpływ bocznego do grani wiatru był wyraźny i turbulencja dawała nam się trochę we znaki, ale przynajmniej wzrosła trochę nasza prędkość, bo na przeskokach GPS zaczął pokazywać wartości powyżej 40 km/h a nie 25-30 jak we wcześniejszej części trasy. Koło dużej góry pokrytej śniegiem spotkaliśmy stado kilkunastu sępów. Po prawej stronie był wielki obszar płaskiego terenu pokryty geometrycznie idealnymi prostokątami pól. Meta była po przekątnej tego płaskiego i oddalona jeszcze 40 km.
Radek i potem Klaudia polecieli w prawo, ja z Tomaszem i jakimś Axisem lecieliśmy na czele naszej grupy dalej wzdłuż grani. Zaczynało się robić późno. Nad ostatnią wysoką górą wykręciliśmy sufit – ok. 3200 m. Do mety było ok 20 km płaskiego z tylno-bocznym wiatrem. W poprzek doliny gdzie miała wchodzić bryza stały wielkie wiatraki i kręciły się… Lecieliśmy razem rozsypani może na 300m szerokości i 100 wysokości. Ja starałem się utrzymywać pozycję z lewej – nawietrznej strony grupy. Doskonałość do mety wynosiła 9 i nie rosła, a nawet na chwilę spadła na 8. Meta była schowana za 300-400 metrową górą, na zawietrznej. Tutaj nasz zapas wysokości stopniał błyskawicznie. Tomasz i ja próbowaliśmy znaleźć coś na nawietrznej tej górki. Nie mieliśmy postępowej pod wiatr i spłukało nas do doliny. Chwilę pokręciłem się w jakimś kominie na płaskim ale oddalałem się od mety, a noszenie było słabe. Końcowe kilkaset metrów leciałem w kierunku mety pod przednio-boczny wiatr, zabrakło mi ok. 3 km.
Sympatyczny mechanik samochodowy wyszedł z warsztatu aby mnie obejrzeć, zatrzymał znajomego jadącego samochodem, który mówił po angielsku. On poczekał aż się spakuję i zawiózł mnie na metę.
Klaudii, Pawłowi i Robertowi zabrakło kilkanaście kilometrów, Mali lądował w tym samym rejonie co ja, ale wcześniej, Łosoś doleciał na 2 km od mety. Do mety doleciało 6 pilotów.
Ostatni task unieważniony.
W sobotę było zakończenie zawodów i ostatni dzień rozgrywania konkurencji. Wiało ponad 45 km/h w plecy i pomimo silnego nasłonecznienia było dosyć stabilnie (ciepła masa powietrza). Termika działa (czego dowód naoczny mieliśmy kiedy o mało nie odleciał jeden glajt z uprzężą i elektorniką, ale zakończyło się to tylko porwaniem worka od skrzydła – obserwowaliśmy potem jego lot pod chmurę), ale nie powstała zdecydowana bryza górska umożliwiająca bezpieczny start. Konkurencja została odwołana. Nikt z pilotów nie poleciał na lądowisko.
Wieczorem było rozdanie nagród. Wygrał Urban Valic ze Słowenii. Renata Kuhnowa z Czech triumfowała w kategorii kobiet.
Wyniki generalne:
# | Name | T1 | T2 | T3 | T4 | Points |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | Urban Valic | 995.0 | 937.0 | 973.0 | 998.0 | 3903 |
2 | Primoz Podobnik | 988.0 | 942.0 | 929.0 | 907.0 | 3766 |
3 | Stefan Schmoker | 975.0 | 915.0 | 933.0 | 935.0 | 3758 |
4 | Alexander Schalber | 919.0 | 899.0 | 872.0 | 973.0 | 3663 |
5 | Gasper Prevc | 900.0 | 884.0 | 936.0 | 858.0 | 3578 |
6 | Dmitry Maslennikov | 873.0 | 916.0 | 884.0 | 902.0 | 3575 |
7 | Jean-Marc Caron | 886.0 | 913.0 | 823.0 | 932.0 | 3554 |
8 | Torsten Siegel | 972.0 | 974.0 | 644.0 | 951.0 | 3541 |
9 | Jinoh Kim | 975.0 | 802.0 | 758.0 | 941.0 | 3476 |
10 | Karlo Bonacic | 832.0 | 824.0 | 938.0 | 881.0 | 3475 |
11 | Christian Biasi | 950.0 | 984.0 | 642.0 | 890.0 | 3466 |
12 | Federico Nevastro | 966.0 | 911.0 | 753.0 | 827.0 | 3457 |
13 | Peter Vrabec | 881.0 | 952.0 | 761.0 | 860.0 | 3454 |
14 | Paolo Zammarchi | 989.0 | 937.0 | 636.0 | 864.0 | 3426 |
15 | Primoz Susa | 973.0 | 932.0 | 609.0 | 891.0 | 3405 |
16 | Tomas Brauner | 901.0 | 622.0 | 990.0 | 886.0 | 3399 |
17 | Mauro Maggiolo | 882.0 | 795.0 | 796.0 | 909.0 | 3382 |
18 | Luca Donini | 1000.0 | 984.0 | 495.0 | 880.0 | 3359 |
19 | Jeremie Lager | 577.0 | 908.0 | 937.0 | 933.0 | 3355 |
20 | Andreas Malecki | 897.0 | 914.0 | 696.0 | 832.0 | 3339 |
21 | Ayumu Miyata | 757.0 | 888.0 | 803.0 | 887.0 | 3335 |
22 | Jurij Vidic | 531.0 | 922.0 | 930.0 | 930.0 | 3313 |
23 | Raul Penso Hernandez | 806.0 | 807.0 | 817.0 | 878.0 | 3308 |
24 | Mark Hayman | 873.0 | 636.0 | 824.0 | 909.0 | 3242 |
25 | Russell Ogden | 604.0 | 856.0 | 883.0 | 898.0 | 3241 |
25 | Arnaud Secher | 889.0 | 960.0 | 463.0 | 929.0 | 3241 |
27 | David Ohlidal | 615.0 | 888.0 | 811.0 | 911.0 | 3225 |
28 | Damir Biondic | 898.0 | 756.0 | 643.0 | 907.0 | 3204 |
29 | Karel Vrbensky | 851.0 | 555.0 | 935.0 | 862.0 | 3203 |
30 | Helmut Eichholzer | 606.0 | 656.0 | 929.0 | 1000.0 | 3191 |
31 | Radek Vecera | 601.0 | 784.0 | 884.0 | 908.0 | 3177 |
32 | Yassen Savov | 996.0 | 984.0 | 214.0 | 976.0 | 3170 |
33 | Matthew Beechinor | 791.0 | 1000.0 | 498.0 | 880.0 | 3169 |
34 | Aljaz Valic | 950.0 | 858.0 | 470.0 | 885.0 | 3163 |
35 | Martin Brunn | 504.0 | 883.0 | 876.0 | 890.0 | 3153 |
36 | Adrian Thomas | 953.0 | 515.0 | 798.0 | 875.0 | 3141 |
37 | Andy Aebi | 176.0 | 1000.0 | 944.0 | 1000.0 | 3120 |
38 | Renata Kuhnova | 771.0 | 781.0 | 660.0 | 905.0 | 3117 |
39 | Charles Cazaux | 954.0 | 750.0 | 493.0 | 913.0 | 3110 |
40 | Andre Rainsford-Alberts | 861.0 | 888.0 | 470.0 | 864.0 | 3083 |
41 | Jose Manuel Reina Lagos | 704.0 | 849.0 | 606.0 | 920.0 | 3079 |
42 | Jamie Messenger | 777.0 | 757.0 | 664.0 | 873.0 | 3071 |
43 | Krzysztof Ziolkowski | 622.0 | 880.0 | 641.0 | 913.0 | 3056 |
44 | Keiko Hiraki | 663.0 | 879.0 | 563.0 | 906.0 | 3011 |
45 | Anja Kroll | 310.0 | 940.0 | 885.0 | 873.0 | 3008 |
46 | Frank Brown | 955.0 | 616.0 | 484.0 | 948.0 | 3003 |
47 | Joachim Oberhauser | 513.0 | 743.0 | 836.0 | 879.0 | 2971 |
48 | Biagio Alberto Vitale | 325.0 | 874.0 | 910.0 | 860.0 | 2969 |
49 | Peter Neuenschwander | 715.0 | 944.0 | 350.0 | 950.0 | 2959 |
50 | Marco Littame | 823.0 | 560.0 | 810.0 | 751.0 | 2944 |
51 | Maurizio Bottegal | 649.0 | 859.0 | 487.0 | 933.0 | 2928 |
52 | Olivier Rössel | 615.0 | 916.0 | 455.0 | 928.0 | 2914 |
52 | Stephane Drouin | 316.0 | 892.0 | 810.0 | 896.0 | 2914 |
54 | Debu Choudhury | 308.0 | 864.0 | 810.0 | 922.0 | 2904 |
55 | Jean-Michel Ara-Somohano | 800.0 | 535.0 | 668.0 | 892.0 | 2895 |
56 | Christian Tamegger | 614.0 | 611.0 | 758.0 | 903.0 | 2886 |
57 | Robert Bernat | 353.0 | 920.0 | 760.0 | 821.0 | 2854 |
58 | Frantisek Pavlousek | 553.0 | 737.0 | 688.0 | 869.0 | 2847 |
59 | Ewa Wisnierska | 264.0 | 858.0 | 795.0 | 925.0 | 2842 |
60 | Stefan Wyss | 178.0 | 904.0 | 778.0 | 941.0 | 2801 |
61 | Wojciech Maliszewski | 614.0 | 848.0 | 438.0 | 891.0 | 2791 |
62 | Semih Sayir | 354.0 | 940.0 | 576.0 | 879.0 | 2749 |
63 | Urs Schoenauer | 310.0 | 632.0 | 925.0 | 879.0 | 2746 |
64 | Luciano Gallo | 827.0 | 420.0 | 659.0 | 835.0 | 2741 |
65 | Ermanno Pedroncelli | 759.0 | 480.0 | 602.0 | 895.0 | 2736 |
66 | Steven Etherington | 225.0 | 829.0 | 804.0 | 871.0 | 2729 |
67 | Craig Collings | 310.0 | 688.0 | 796.0 | 923.0 | 2717 |
68 | Jens Kierdorf | 919.0 | 498.0 | 400.0 | 894.0 | 2711 |
69 | Joel Debons | 984.0 | 241.0 | 484.0 | 994.0 | 2703 |
70 | Kaoru Ogisawa | 274.0 | 866.0 | 639.0 | 897.0 | 2676 |
71 | Yann Martail | 892.0 | 502.0 | 411.0 | 851.0 | 2656 |
72 | Michael Sigel | 944.0 | 793.0 | 908.0 | 2645 | |
72 | Aleksej Lobikov | 311.0 | 796.0 | 693.0 | 845.0 | 2645 |
74 | Armin Eder | 271.0 | 605.0 | 843.0 | 922.0 | 2641 |
75 | Hana Matyaskova | 723.0 | 526.0 | 524.0 | 862.0 | 2635 |
76 | Orlin Dimov | 225.0 | 606.0 | 828.0 | 928.0 | 2587 |
77 | Eliane Ueltschi | 718.0 | 543.0 | 418.0 | 900.0 | 2579 |
78 | Pawel Faron | 710.0 | 655.0 | 402.0 | 807.0 | 2574 |
79 | Jimmy Pacher | 256.0 | 967.0 | 487.0 | 863.0 | 2573 |
80 | Slawomir (slavek) Matras | 177.0 | 616.0 | 797.0 | 924.0 | 2514 |
81 | Nikolay Shorokhov | 175.0 | 423.0 | 1000.0 | 900.0 | 2498 |
82 | Martin Orlik | 248.0 | 961.0 | 426.0 | 862.0 | 2497 |
83 | Marcus Malmqvist | 548.0 | 745.0 | 261.0 | 913.0 | 2467 |
84 | Rafal Luckos | 555.0 | 407.0 | 573.0 | 928.0 | 2463 |
85 | Simon Issenhuth | 548.0 | 958.0 | 948.0 | 2454 | |
86 | Ronny Geijsen | 279.0 | 909.0 | 383.0 | 879.0 | 2450 |
87 | Davide Cassetta | 177.0 | 898.0 | 485.0 | 874.0 | 2434 |
88 | Stefano Sottroi | 577.0 | 605.0 | 565.0 | 672.0 | 2419 |
89 | Settimio Calvarese | 765.0 | 576.0 | 145.0 | 922.0 | 2408 |
90 | Radomir Vyhlas | 153.0 | 496.0 | 826.0 | 925.0 | 2400 |
91 | Seyong Jung | 256.0 | 801.0 | 402.0 | 916.0 | 2375 |
92 | Michael Von Wachter | 175.0 | 856.0 | 459.0 | 868.0 | 2358 |
93 | Eric Olivier | 607.0 | 827.0 | 73.0 | 841.0 | 2348 |
93 | Eric Olivier | 2348 | ||||
94 | Olivier Humbert | 248.0 | 721.0 | 524.0 | 841.0 | 2334 |
95 | Elisa Houdry | 271.0 | 772.0 | 484.0 | 805.0 | 2332 |
96 | Marko Hrgetic | 271.0 | 811.0 | 336.0 | 903.0 | 2321 |
97 | Jean-Francois Chapuis | 719.0 | 39.0 | 590.0 | 936.0 | 2284 |
97 | Stefan Vyparina | 209.0 | 357.0 | 801.0 | 917.0 | 2284 |
99 | Anders Baerheim | 251.0 | 755.0 | 383.0 | 863.0 | 2252 |
99 | Matt Dadam | 314.0 | 754.0 | 261.0 | 923.0 | 2252 |
101 | Stefan Ivanov | 250.0 | 441.0 | 584.0 | 948.0 | 2223 |
102 | Martin Jovanoski | 517.0 | 652.0 | 142.0 | 900.0 | 2211 |
103 | Klaudia Bulgakow | 237.0 | 745.0 | 407.0 | 799.0 | 2188 |
104 | Todd Weigand | 195.0 | 678.0 | 370.0 | 928.0 | 2171 |
105 | Dorothea Stichlmair | 196.0 | 758.0 | 283.0 | 908.0 | 2145 |
106 | Hilmi Ince | 211.0 | 594.0 | 438.0 | 898.0 | 2141 |
107 | Peter Sommer | 724.0 | 785.0 | 572.0 | 43.0 | 2124 |
108 | Vittorio Trieste | 270.0 | 815.0 | 146.0 | 880.0 | 2111 |
109 | Mauro Marini | 307.0 | 727.0 | 303.0 | 764.0 | 2101 |
110 | Pierandrea Patrucco | 271.0 | 272.0 | 662.0 | 885.0 | 2090 |
111 | Cecilio Valenzuela Requena | 247.0 | 659.0 | 403.0 | 773.0 | 2082 |
112 | Georgi Jordanov | 235.0 | 591.0 | 482.0 | 765.0 | 2073 |
113 | Thomas Brandlehner | 23.0 | 787.0 | 354.0 | 908.0 | 2072 |
114 | Michal Sneiberg | 275.0 | 565.0 | 213.0 | 934.0 | 1987 |
115 | Adie Kumar | 596.0 | 371.0 | 48.0 | 887.0 | 1902 |
116 | Marcel Bourgondien | 320.0 | 643.0 | 118.0 | 814.0 | 1895 |
117 | R.Ozay Zorlu | 247.0 | 746.0 | 778.0 | 12.0 | 1783 |
118 | Iván Colás Azcárate | 142.0 | 371.0 | 364.0 | 780.0 | 1657 |
119 | Peter Frauenschuh | 153.0 | 212.0 | 484.0 | 779.0 | 1628 |
120 | Hans Bollinger | 574.0 | 811.0 | 160.0 | 42.0 | 1587 |
121 | Ludovic Sivignon | 266.0 | 807.0 | 387.0 | 1460 | |
122 | Ludek Prochazka | 175.0 | 585.0 | 604.0 | 65.0 | 1429 |
123 | Alireza Esna ashari | 123.0 | 363.0 | 538.0 | 309.0 | 1333 |
124 | Marina Olexina | 211.0 | 262.0 | 438.0 | 292.0 | 1203 |
125 | Jolanda De zeeuw | 179.0 | 231.0 | 587.0 | 126.0 | 1123 |
125 | Caroline Brille | 235.0 | 547.0 | 267.0 | 74.0 | 1123 |
127 | Savas Kiroglu | 254.0 | 209.0 | 397.0 | 148.0 | 1008 |
128 | Jaroslav Janduch | 260.0 | 594.0 | 854 | ||
129 | Rasa Grigoraitiene | 179.0 | 363.0 | 276.0 | 16.0 | 834 |
130 | Regina Stagnitti | 50.0 | 230.0 | 144.0 | 424 |