Mistrzostwa Świata 2007 – Manilla, Australia

Wieje z północy…

Wieje z północy. To tak jak u nas z południa, tylko gorzej. Na północ od nas jest prawie pustynia. Dziś ma być 37 stopni w cieniu. Na razie czekamy na decyzje czy jedziemy na start, wiatr na starcie jest podobno silny.

Wczoraj wieczorem Roberto zrobił dla wszystkich makaron (tagliatelle) z sosem warzywnym, Wkroił 4 papryczki 'chilli’. Ogień w gębie jakoś dziwnie poprawił wszystkim humory. Wyniki po wczorajszym dniu nie są aż takie złe, ja nawet awansowałem na 15 miejsce – co oznacza, ze w następnym tasku mogę wejść na startowisko w dowolnym momencie. Drużynowo spadliśmy niestety na 9.

12:30

Wiatr jest za mocny organizator zdecydował, ze dziś nie latamy.

20:55

Za namowa Roberta Bernata dzień spędziliśmy nad jeziorem jeżdżąc na nartach wodnych i pontonie holowanym za motorówką z silnikiem 300 KM. Wiatru nie zauważyliśmy… Cumulusy były ładne. Wieczorem w Manilli było rodeo i zawody jeździeckie. Była konkurencja dla dzieci w wieku lat 6-7 na byczkach… w odpowiednim wieku. Nie spodziewałem się, ze taki mały cielak może tak wierzgać, ale z asekuracją dorosłych wyglądało to dosyć bezpiecznie (jeden cowboy trzymał takiego cielaka cały czas za ogon, drugi za pysk, a trzeci asekurował jeźdźca. Młodzi cowboye byli w kaskach). Na weekend przyjechali nasi kibice z Sydnej. Wszystkie Polki BARDZO wyróżniają się tutaj urodą.

Gorąco

Od rana jest mocno ciepło. Jedziemy na gorę, o 12:00 będzie tam pierwsza odprawa. Dziś mamy specjalne pozwolenie na latanie w części CTR lotniska w Tamworth (to jedyne duże miasto w promieniu 200 km a może więcej), być może tam będzie meta. Wieczorem Luiza Crandal ma pokazywać film dokumentalny o lataniu z orłem.

19:00

Była konkurencja z metą w Tamworth 57 km. Tylko nad startem był normalny komin, potem same gówna po pół metra nisko nad ziemią. Łosoś padł zaraz kolo Manilli, ja, Klaudia, Paweł i Walter dolecieliśmy na 12-15 km do mety. Lądowaliśmy w tym samym rejonie. Walter za wcześnie wyszedł z cylindra startowego, wiec dostanie tylko punkty za minimum. Tłok w kominach. Szczególnie zielony boomerang z numerem 50 to gnojek.

Szare niebo

Klaudia ma dzisiaj urodziny. Od rana niebo zachmurzone. W nocy przeszła nad nami burza. Następny briefing o 12:00.

Wczoraj wygrał Maurer (CH) przed Braunerem (CZ) i Petra Slivowa (dawnej Krausowa) (CZ). Petra prowadzi w klasyfikacji generalnej – pierwszy raz w historii Mistrzostw Świata liderem jest pilotka. Po wczorajszym tasku spadłem na 21. Klaudia 3 wśród Pań. Robert Bernat chyba zapomniał zrobić punkt zwrotny kolo Manilli, bo na pewno doleciał dalej niż ja, a w wynikach ma kilkanaście km.

20:00

O 13:30 byliśmy na startowisku. Zbliżała się ładna burza. Ewka wyciągnęła glajta i uszpeiła się a stado fotografów starało się zrobić jej portret z błyskawicą. Zdążyliśmy zjechać zanim droga rozmokła. Wieczorem poszedłem z Walterem na polowanie do buszu (czas ograniczony zachodem słońca – bo nasze strzelby po ciemku nie działają). Znaleźliśmy jeziorko (widziałem je wcześniej z powietrza) z pelikanami, kormoranami i czarnymi łabędziami. Na brzegu leżały skorupy i jajka żółwi.

Pogoda ma być…

Pogoda ma się poprawiać. Dziś jest potencjalna możliwość rozegrania konkurencji, ale jest wilgotno – podstawy będą niskie i jest silniejszy wiatr niż w poprzednich dniach. Następna odprawa o 12:00 na górze.

20:00

Przesiedzieliśmy cały dzień na starcie. Mocno wiało, a termika była słaba. Oderwanie się od górki było problematyczne. Późnym popołudniem byliśmy całą ekipa nad jeziorkiem. Tym, w którym pływały żółwie, czarne łabędzie, pelikany i kormorany. Wieczorem było party i pokaz filmu z Pucharu Świata 2006. Film mocno średni, mało latania na filmie i same takie opatrzone sceny (starty, mety), dosyć sztuczne sceny z „normalnego życia”, film o trojgu z ponad 250 pilotów PWC.

Czekamy…

Dalej mocno wieje, choć tutaj na dole nie tak mocno jak wczoraj. Czekamy w biurze zawodów na decyzję. O 12:00 następny briefing.

Task 4, docel 60 km

Dziś w końcu lataliśmy! Rozłożono konkurencję prędkościową w kilkoma wyznaczonymi momentami startu – co kwadrans. Do mety było 60 km, zasadniczo w kierunku z wiatrem czyli na zachód. Startowałem dosyć późno. Jeszcze przed startem widziałem jedną kolizję w powietrzu: pilot Advance-a ratował się na zapasie. W kolizji uczestniczył ZIELONY BOOMERANG. Drugą kolizję widziałem już z powietrza – obaj piloci sczepieni, ratowali się na zapasach nisko nad ziemią, po czym wpadli w drzewa. Podobno to dziewczyny były, ale nic nie wiem jeszcze na pewno.

Z cylindra startowego wyszedłem o 15:30 razem z Klaudia, Walterem, Bernatem i Maurerem. Klaudia leciała bardzo szybko na początku trasy – nie moglem jej dogonić. Paweł i Rafał lecieli z przodu. Po ok 20 km był duży obszar cienia przed prostopadłym do kierunku lotu pasmem gór, spowodowany dużą chmurą z opadem (ale nie burza), która wybudowała się nad górami na północ od trasy (słońce od północy tutaj świeci). Tutaj dogoniliśmy poprzednie grupy. Na nawietrznej stronie gór doleciałem do grupy która kręciła komin, ale zrobiłem tylko parę kolek i noszenie się skończyło. Jedna grupa skakała w poprzek porośniętych lasem gór lekko w lewo, a Maurer lekko w prawo. Obserwując ich lot, poleciałem pośrodku – trochę bliżej Szwajcara. Była tam jedna, jedyna polanka gdzie dało się wylądować, ale jakoś znaleźliśmy lekkie noszenie i udało się przelecieć przez las i góry. Tutaj się rozdzieliliśmy.

Po drugiej, oświetlonej stronie gór, było zdecydowane noszenie nawet do 3 m/s. Kilka razy zmieniałem rejon krążenia aż udało mi się zrobić podstawę chmur – ponad 2000. GPS pokazywał mi ok. 20 km do mety i potrzebną doskonałość 11. Rafał dal informacje, że przed metą wiatr zmienia się na południowy. Początkowo dolot był z wiatrem i nie dusiło, ale potem spadła prędkość i wzrosło opadanie. Paweł zameldował, że zrobił metę. Starałem się trzymać południowej strony trasy. Na 4 km przed metą zrobiłem niepotrzebnie 2 kolka w słabym noszeniu. Doleciałem ze 100 metrowym zapasem wysokości zaraz za Maurerem. Robert Bernat doleciał kilka minut po mnie.

Walterowi zabrakło trochę powyżej kilometra do mety. Klaudia, niestety, lądowała w obszarze cienia na ok 20 km trasy. Łosoś też padł przed metą. Petra Slivowa tez słabo dziś poleciała.

Robiłem zdjęcia cyfrówką po drodze, także może będzie coś ładnego do wklejenia tutaj.

Znowu pada…

Walter ma dziś urodziny!

W nocy lalo i dziś znowu leje. Czekamy do 11:30 na decyzję, ale organizator daje 1% szansy.

We wczorajszym tasku bylem 10 (miałem 6. czas dnia, ale były punkty za odejście ze startu – nic nie dostałem bo późno wychodziłem z cylindra startowego). Okazało się, ze przyleciałem chwilę przed Maurerem, a nie jak mi się wydawało chwile po – moja pomyłka wynika prawdopodobnie z tego, ze „end of speed section” (czyli meta dla potrzeb mierzenia czasu) jest 1000 m przed 'prawdziwą’ metą. Maurer leciał z innego kierunku i był niżej więc wydawało mi się, ze był wcześniej. Po 4 taskach jestem na 14. Niestety Klaudyna spadła na 6 miejsce. Do podium brakuje jej 61 punktów. Drużynowo jesteśmy teraz na 7. Jutro tez jest dzień (ale ostatni)!

Wczoraj zderzyła się Caroline Brille z Koreańczykiem na zielonym Boomie (organizator nie wie kto był drugim pilotem choć pokazywał film ze zdarzenia na briefingu – to jest skandal – są tracki z GPS-ów,Złożyłem complain w tej sprawie oraz w związku z niebezpiecznym lataniem pilota #50 na zielonym boomie) oraz Renata Kuhnowa z Nevil Hulett (Dziewczyna z Południowej Afryki latająca na U3). Ogólnie większy szum na briefingu był w związku z lataniem wokół pilotów wiatrakowca z kamera niż w sprawie zderzeń w powietrzu.

Konkurencja 5, ostatnia

Rano była mgła ale szybko podniosła się do góry w postaci ładnie wyglądających chmurek o postawach… 50 m. Bajkowo wyglądały pajęczyny z kroplami rosy kiedy jechaliśmy na ostatni na tych zawodach poranny briefing. Choć wczoraj cale przedpołudnie lal tropikalny deszcz, dziś jedziemy na gore. O 12:00 będzie odprawa na startowisku. wieczorem zakończenie zawodów.

Wczoraj wieczorem zrobiliśmy grilla, sponsorami był CrackAirs Team, dziękujemy.

18:30

Dziś odbyła się ostatnia konkurencja Mistrzostw Świata. Prędkościówka z kilkoma wyznaczonymi momentami startu co 20 min (to strasznie starożytna metoda rozgrywania tego typu konkurencji, pamiętająca czasy dokumentacji fotograficznej). Termika budziła się powoli po wczorajszej ulewie. Po starcie wiele osób miało problemy z utrzymaniem się w powietrzu. Ja pomimo słabych warunków postanowiłem zostawić prawie pełny balast. Paweł lądował na lądowisko i wjeżdżał jeszcze raz na górę.

Z cylindra startowego wychodziłem z ostatnim możliwym czasem o 14:00. Ze mną startowała Klaudia. Łosoś poleciał wcześniej. Odchodząc widziałem, że nisko nad ziemią walczył Robert Bernat. Początek trasy wymagał skupienia. Raz spadłem na ok 300 m nad terenem, dużo niżej widziałem Maurera. Zasadniczo trzymałem się wysoko i pilnowałem innych pilotów. Klaudyna i Walter lecieli w moich okolicach w środkowej części trasy.

Na ok 20 km przed metą wykręciłem podstawę razem z Davidem Ohlidalem. Doskonałość potrzebna do dolotu do mety wynosiła 12 kiedy zaczęliśmy dolot. Ja zrobiłem niepotrzebnie 2 kółka pod ostatnią chmurą. Rafał zameldował, ze zrobił metę i podał informację o wietrze. Dolot był z wiatrem i nosiło po drodze. Trochę nadrobiłem do pilotów przede mną lecąc na pełnym speedzie przez te noszenia, ale nie za dużo. Za metą była strefa opadu. Nisko nad ziemia wiatr zmienił się na przeciwny. Zrobienie trasy zajęło mi 1:49. Wcześniej i chyba z lepszym czasem byli bracia Valicz.

Leader Bruce Goldsmith doleciał, ale bardzo późno. Nie doleciał nikt z drużyny niemieckiej. Klaudia padła 8,5 km przed metą. Trudno oszacować jej szanse na podium – doleciała Ania Kroll i Australijka. Walter padł wcześniej, Paweł pod startem.

W domu!

Jesteśmy już w kraju. Udział polskiej reprezentacji w Mistrzostwach Świata można uznać chyba za sukces, choć po zawodach Manilla XC Open liczyliśmy na większą ilość latania, dalekie przeloty i trochę lepsze lokaty.

Ostatecznie:

Klaudia Bułgakow zajęła miejsce 5 wśród pań, niestety nie obroniła brązu – choć było tak blisko, ale należą jej się wielkie gratulacje. To był Jej debiut na Mistrzostwach Świata. Krzysztof Ziółkowski (czyli niżej podpisany) zajął 7 miejsce w klasyfikacji generalnej. Polska reprezentacja w składzie: Klaudia Bułgakow, Paweł Faron, Rafał Łuckoś, Walter Wojciechowski, Krzysztof Ziółkowski zajęła 9 miejsce drużynowo.

Zobacz też: