Wróciliśmy z Kolumbii
Pojechaliśmy tam w trójkę z Żywiec Air Team – razem z Asią i Dominikiem – z myślą, że uda się nam super polatać i wystąpić w dwóch zawodach. Colombia Open i British Winter Open. Zaskoczyła nas obsada – aż 70% skrzydeł to wyczynówki. Dominik i Asia byli w zdecydowanej mniejszości skrzydeł klasy C. Moja taktyka to: na pierwsze zawody (ze słabszą obsadą) latam ryzykowne swoimi ścieżkami, a drugie (dobrze obstawione brytyjskie) już spokojnie, z dystansem. Stawką były wyższe punkty niż za ostatnie PWC w Argentynie.
W Kolumbijskich zawodach kilka manewrów miałem perfekcyjnych, nawet w jednym tasku gdybym miał odrobinę szczęścia pod koniec, byłbym pierwszy. Niestety, jak to bywa w takich sytuacjach, jakoś nie trafiłem w komin przelatując 10 km. Dojechałem do gleby i straciłem 15 minut, żeby się wygrzebać. Ale kto nie ryzykuje ten nie wygrywa. Zakończyłem zawody na 26. miejscu, za co jak się okazało, dostanę też przyzwoite punkty do rankingu. Dominik z Asią również latali agresywnie i ryzykowali. Czasem wydawało, czasem nie.
Na Brytyjskich Dominik wziął się w garść i poleciał kilka razy fantastycznie. Piloci byli pod wrażeniem jak śmigał z wyczynówkami w czołówce na swoim nowym skrzydle Flow Fusion. Zaowocowało to drugim miejscem w kategorii Sport. Mi również poszło w tych zawodach przyzwoicie – zakończyłem je na 16. pozycji. Generalnie rozpoczęliśmy sezon na ostro – wylataliśmy wiele godzin w termie, ściągając się z czołowymi pilotami świata. Mam nadzieję, że ten rok będzie dla Żywiec Air Team bardzo owocny, tym bardziej, że spodziewamy się kontraktu z Orlenem. Chcemy pokazać że polski team może powalczyć na scenie międzynarodowej.