Red Bull X-Alps 2011 na finiszu…

Krigiel ma w tej chwili 67 km do mety, ma urodziny i łaskawie czeka żeby inni mieli szanse dotrzeć do mety 48 godzin po nim, wydeptał dziś trackiem napis „hello” na łące. Coconea ma 207 km… Wydaje się, że wszystko już wiadomo – no może jeszcze zaatakuje Austryjak lub zegarmistrz Muller da rade wyprzedzić Coconeę? Zasadniczo z Maurerem to nudne jest …

Paweł jest w okolicach Cornizzolo w północnej części jeziora Como (435 km do mety). Kilka znanych nazwisk jest na liście tych, którzy się wycofali lub… zostali „wycofani”.

Tegoroczna live-trackingowa technologia była zdecydowanie dobrą stroną tego wyścigu. Można było naprawdę lecieć razem z zawodnikiem „live” w 3D. Słaba stroną na pewno było RedBulowe dziennikarstwo – przy tej ilości opłaconych fotografów, filmowców i etatowych komentatorów to efekt jest w/g mnie mizerny. Poprzednim razem było jakoś bardziej naturalnie, ale może ja się nie znam i tylko marudzę? Czy jakiś komentarz jest potrzebny? Każdy widzi to co chce oglądać – to jest show internetowy od rana do nocy.

W tym roku, po raz pierwszy w historii nie wolno było się ścigać od 23 do 4 rano. Nie podobała mi się ta zmiana ale z punktu widzenia widza jest chyba OK. Również organizator ma na pewno łatwiej. A zawodnicy? Cóż, oni tutaj pracują… niech nie marudzą jest wielu innych na ich miejsce. Na pewno taki regulamin promuje planowy przebieg wyścigu – jak w szwajcarskim zegarku na 23:00 najpóźniej w łóżku!

Zobacz też: